Wyprawa, włóczęga, turystyka
Podróżowac można na wiele sposobów.
Można to robić standardowo, wykupić odpowiednią wycieczkę w odpowiednim biurze podróży, zapłacić odpowiednią cenę za transport, noclegi, wyżywienie, wiedzę i opiekę pilota, w ciągu tygodnia lub dwóch objechać wszelkie łatwo dostępne atrakcje w wybranej przez nas okolicy, zwiedzić obowiązkowe muzea, obejrzeć najistotniejsze zabytki. Uprzejmy pilot zapewne wtrąci kilka ciekawostek, tak abyśmy mogli po powrocie błysnąć nieszablonową wiedzą na temat miejsca w którym spędziiśmy urlop.
Sprawnie, fachowo, czysto, łatwo i bezproblemowo.
Niestety, takie zwiedzanie świata nauczy nas o nim mniej więcej tyle co wizyta w burdelu nauczy nas o miłości.
To zabawna analogia, ale poznawanie świata ma wiele wspólnego z młością, nie da się tego załatwić przez szybkie zaliczenie tematu w czasie tygodniowego urlopu.
Tzn zaliczyć owszem możemy, ale niczego istotnego się nie dowiemy. Podobnie jak szybkie zaliczenie chętnej koleżanki nie powie nam nic o jej duszy, ani nawet o tym czy dobrze gotuje. Żeby się takich rzeczy dowiedzieć, trzeba zatrzymać się u niej nieco dłużej niż na herbatkę...
Aby się jednak zatrzymac na te kilka chwil, nie możemy być uwiązani sztywnym programem zorganizowanej imprezy turystycznej, oczekiwaniami pozostałych jej uczestników czy pomysłami pilota wycieczki.
Dobrą metodą na poznanie świata jest w miarę swobodna włóczęga, bez ścisłych planów na to co, gdzie i kiedy powinniśmy robić. Oczywiście pewien plan nie jest zły, ale wystarczy się skupić na tym aby wrócić do domu zanim wiza straci ważność oraz aby w międzyczasie zobaczyć rzeczy najwazniejsze, np wyjeżdżając w rejon Bajkału dobrze byłoby zobaczyć Bajkał, taki poziom ogólności planu jest wystarczający.
Pomiędzy przyjazdem a wyjazdem dajmy się trochę poprowadzić losowi..
Zwykle zaprowadzi nas do miejsc o których nie przeczytamy w przewodnikach, nakarmi nas rzeczami których normalnie nie wzięlibyśmy do ust, oraz ukaże nam zdarzenia wyjątkowe nawet dla miejsowych.
Kilku rzeczy nas także nauczy, najczęściej o nas samych.
Osobiście staram się unikać w trakcie włóczęgi hoteli, restauracji oraz w miarę możliwosci zorganizowanego transportu, nocuję w miejscowych domach, jem to co jedzą ich gospodarze, a na stopa udało mi się zatrzymać już nawet pociąg i statek, za każdym razem wychodzi nie tylko taniej ale i ciekawiej.
W miejscach bardziej urokliwych, wśród ciekawych ludzi, w miarę możliwosci zatrzymuję się na dłużej.
Zdarzyło mi się już wysiąść z pociągu w połowie trasy, tylko dlatego że okolica była bardzo ładna, a podróż podjąłem po kilku dniach gdy już nasyciłem się jej urodą. Zszedłem też ze statku płynącego przez Bajkał tylko dlatego, że na przypadkowej plaży na której się na chwilę zatrzymaliśmy brały akurat szczupaki, rejs miał trwać jeszcze jeden dzień, a szczupaki łapałem przez trzy, późniejszy powrót do cywilizacji sam w sobie był bardzo interesujący.
Inną metodą podróżowania i poznawania świata jest wyprawa.
Wyprawa tym różni się od włóczęgi, że ma jasno określony cel, oraz mniej lub bardziej rozbudowany plan jego osiagnięcia, od turystyki odrożnia ją to, że jesteśmy zarówno jej organizatorem (lub współorganizatorem) jak i uczestnikiem, ponosimy odpowiedzialność za jej przebieg, efekt i skutki.
Osiągniecie założonego celu wyprawy jest jej najważniejszym zadaniem, któremu podporządkowujemy wszelkie inne działania i zasadniczo ten właśnie cel określa nam wartość wyprawy.
Jeśli cel jest mało ciekawy i myśl o nim nie przyspiesza nam akcji serca, to lepiej płynnie przejść do opcji swobodnej włóczęgi mniej więcej w kierunku celu, niż poświęcać pobyt na krańcu świata ideii, która ostatecznie okaże się byle jaka, może się bowiem tak zdarzyć, że realizując konsekwentnie plan dotarcia do nieciekawego celu pominiemy po drodze rzeczy o wiele bardziej wartościowe i interesujące. Takich okazji nie wolno przegapiać, trzeba być na nie wyczulonym, bo los zwykle najciekawszych zdarzeń nie oferuje w sposób oczywisty. Bardzo często ich prawdziwą wartość zrozumiemy dopiero po pewnym czasie, wspominając wyjazd, sprawdzając informacje na temat miejsc w które przypadkowo zabłądziliśmy, zdarzeń których byliśmy świadkami lub ludzi z którymi zdarzyło nam się wypić wódkę...